+2
Pietrucha 26 stycznia 2018 13:51
411.jpg


409.jpg



Gdyby ktoś miał problem, to stąd odjeżdżają autobusy:


IMG_20170831_183409.jpg


IMG_20170831_182121.jpg


Screenshot_3.jpg



Irkuck i Czyta i jedyne dwa "rosyjskie" zdjęcia jakie udało nam się zrobić:

IMG_20170831_194404.jpg


IMG_20170901_173926.jpg


IMG_20170901_163151.jpg


IMG_20170831_194913.jpg




Jak zaoszczędzić prawie 500 zł przy wjeździe do Chin?


Są pociągi relacji Moskwa-Pekin. Chyba raz na tydzień do Pekinu można dostać się również bezpośrednio z Irkucka, jednak za każdym razem za „przejazd pociągiem przez granicę” dopłaca się 500 zł (przynajmniej tak było jak ja sprawdzałem). Znalazłem możliwość dojazdu do ostatniego miasta w Rosji i dalszej podróży z pierwszego miasta w Chinach. Żeby z Irkucka dojechać do Zabajkalska należy przesiąść się w mieście Czyta. Nasza przesiadka w Czyta trwała niecałe 1,5h gdzie na dworcu jedliśmy najgorszego kebaba na świecie. Zabajkalsk zajmuje pierwsze na sześć miejsc w rankingu najbrzydszych rosyjskich miast w jakim byliśmy. Na przekroczenie granicy mieliśmy siedem godzin, więc nie obawialiśmy się tego, że możemy nie zdążyć, chociaż wtedy nasza wycieczka bardzo by się skomplikowała - z Manzhouli do Pekinu odjeżdża tylko 1 pociąg dziennie. Przejścia granicznego nie da pokonać się pieszo, dlatego poszliśmy w kierunku „dworca autobusowego” skąd można było ruszyć do Państwa Środka. W tym celu należy iść w kierunku jazdy pociągu, w stronę bramy do Chin. Pomimo dwóch otwartych kas i obecności około 15 osób przed nami w kolejce, kupno biletów (450 rub) zajęło nam około półtorej godziny. Przy kontroli granicznej w rosyjskiej części usłyszeliśmy, że wszystko jest w porządku, ale musimy odejść na chwilę na bok. Po kilku minutach po ponownym zapytaniu zapewniono nas, że nic złego się nie dzieje i musimy tylko sekundkę poczekać. Wyszliśmy po dwóch godzinach. Zaczęto przesłuchiwać nas na temat naszego życiorysu, na temat członków naszej rodziny i spisywano te zeznania długopisem w notatniku. Robiono nam zdjęcia z każdej strony oraz skanowano nam nie tylko palce, ale całe dłonie. Przy wjeździe nikt nas o nic nie pytał, a tu taki problem przy wyjeździe? Autobus dawno nam uciekł i byliśmy zmuszeni zakupić drugi bilet, tym razem u chińskiego przewoźnika (50 juanów). Po stronie chińskiej nie stał już rozpadający się budynek. Nowoczesna, kilkupiętrowa budowla wewnątrz przypominała lotnisko. Kontrola osobista minęła błyskawicznie, co pozwoliło nam się uspokoić, bo mieliśmy w zapasie jakieś 2 godziny, a pozostało jedynie poczekać na kontrolę autobusu. Uczepiliśmy się chińczyków, którzy jechali z nami autobusem i razem z nimi czekaliśmy na nasz żółty pojazd, którego nie było widać. Czekaliśmy 10 minut, 30 minut, 60 minut i nic się nie działo! Czas zaczynał nam się kończyć, więc zaszedłem z boku budynku, by zobaczyć jak przebiega kontrola autobusów i okazało się, że wiele pojazdów stoi w kolejce, ale nikt w ogóle ich nie sprawdza. Podszedłem z translatorem, do naszego chińskiego kierowcy informując, że pociąg nam odjeżdża, on poszedł zagadać do strażników i ot tak wyszła piątka w mundurkach i sprawdziła kilka pojazdów w kilka minut…


452.jpg


464.jpg


466.jpg


467.jpg


468.jpg


IMG_20170902_081323.jpg


472.jpg



Wjechaliśmy do miasta i naszym oczom ukazał się zupełnie inny świat. Mieszanka gładziutkich dróg, przystrzyżonych krzewów, kolorowych chodników, wszechobecnych kwiatów, fontann, nowych osiedli i powstającego wielkiego parku rozrywki, nakazała nam myśleć, że to miasto jest wystawione na propagandowy pokaz. Minuty uciekały i byliśmy zmuszeni wziąć taksówkę, aby zdążyć na pociąg. Poza tym bilety kupowaliśmy przez ctrip.com, a wtedy, pewnie jak wiecie, mając wydruk należy dodatkowo odebrać bilet w okienku na dworcu. Całość złożyła się na to, że mimo dużego zapasu w postaci siedmiu godzin na przekroczenie granicy, nam udało się wsiąść do pociągu 5 minut przed odjazdem…Dzień 11: Manzhouli – Pekin
Dzień 12: Pekin – Huashan
Dzień 13: Huashan
Dzień 14: Huashan – Zhangjiajie


Ciekawostka: Rosja nie jest nawet dwa razy większa od Chin, a w Chinach żyje prawie 10 razy więcej ludzi niż w Rosji.

Hard seat


Screenshot_2.jpg



Nie można nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że wsiedliśmy do pociągu i dojechaliśmy do innego świata. Tłok i gwar jak na jarmarku. Ludzie krzyczą. Ludzie rozmawiają przez telefon na głośniku. Ludzie puszczają karaoke na głośniku i śpiewają. Ludzie siorbią i bekają. Ludzie walą wódę w plastykowej butelczynie zagryzając kurzą łapką czy świńską nogą i idą spać. Wszędzie ludzie siedzą i stoją. Są mali, więc czasem stoją na tym na czym się siedzi. Ludzie wszędzie śpią. Ludzie patrzą się na nas jakbyśmy byli z kosmosu. Ludzie robią z nami zdjęcia. Ludzie robią nam zdjęcia stojąc na peronie. Ludzie nas nagrywają. Mężczyźni podwijają koszulki i pokazują brzuchy. Konduktorzy sprzedają jedzenie, zabawki, fidget spinnery, maszynkę do golenia z latarką i obieraczkę do ogórków kładąc sobie ogórki na twarz. Babka wjeżdża z wiadrem pełnym jajek pod stolik tak, że nie masz miejsca na nogi. Koleś wchodzi do kabiny konduktora, zamyka się i puszcza na pół wagonu chińskie disco polo… W każdym razie częstowali nas ichniejszymi smakołykami i byli dla nas bardzo życzliwi.
Wszyscy, ale to wszyscy jedzą zupki instant, którym de facto te w Polsce do pięt nie dorastają. Czas w ogóle nie mijał beztrosko. Za oknem nie widzieliśmy już propagandowego obrazu, lecz byliśmy pod wrażeniem tego, że gołym okiem widać było jak rozwijają się Chiny. W odróżnieniu od rosyjskich pustostanów, tutaj wszędzie panowała budowa, czy to dróg, czy mostów, czy osiedli wieżowców. Natomiast widać było drugą stronę tego rozwoju, czyli smog. Kolega wyczytał w internecie, że hard seat jest taki hard, że nawet najwięksi dusigrosze wymiękają. Nie wymiękliśmy, kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy? :D Ale tak, był to zdecydowanie najtrudniejszy odcinek podczas całej wyprawy. 33 godziny z Manzhouli do Pekinu dały nam w kość. Co ciekawe za tę samą cenę biletu można też kupić bilet bez gwarancji miejsca siedzącego. „Hard stay”. To byłoby wyzwanie :D Wszystkie publiczne toalety w Chinach w jakich byliśmy wyglądają tak jak na zdjęciu poniżej i wiecie co? Tak jest łatwiej :)!


473.jpg


477.jpg


478.jpg


479.jpg


482.jpg


480.jpg


483.jpg


475.jpg



Pekin-Huashan


Screenshot_4.jpg



5 godzin snu w Pekinie i z samego rana ruszyliśmy do Huashan, aby przejść się „najniebezpieczniejszym szlakiem na świecie”, który de facto taki niebezpieczny nie jest, bo jest się tam przypiętym do łańcuchów za pomocą dwóch haków. Nadszarpnęliśmy zasobów z naszego portfela i ruszyliśmy pociągiem, który osiągał prędkość ponad 300 km/h. Warto było :D Niestety smog był widoczny nie tylko tutaj, ale i w pozostałej części Chin...

500.jpg


501.jpg


502.jpg


IMG_20170904_080130.jpg


IMG_20170904_093326.jpg


495.jpg


496.jpg


497.jpg


IMG_20170903_183146.jpg


IMG_20170904_114439.jpg



Z ludźmi z Airbnb umawiałem się tak, że sami po prostu o konkretnej godzinie przyjdziemy do nich do domu/hotelu. Ważne jest to, żeby poprosić ich żeby napisali swój adres po chińsku. Często ten angielski okazał się bezużyteczny. Ten chiński czasem też. Po godzinie błądzenia w deszczu, byciu prowadzonym przez kilkoro localsów, zaszliśmy w końcu pod prawidłowe drzwi. Jak zwykle, to my staliśmy się atrakcją turystyczną dla tutejszych, cała obsługa robiła sobie z nami zdjęcia :D Gdy dziwnym trafem nikt nam nie otwierał, połączyłem się z godzinę temu kupionym internetem. Połączenie się z internetem to był dobry pomysł, szkoda, że nie wpadłem na niego godzinę wcześniej. Okazało się, że brat gospodyni (jej nie mieliśmy okazji poznać), czekał na nas na stacji od ponad godziny. Wtedy zobaczyłem szereg wiadomości wyrażających zdziwienie faktem, iż pociąg przyjechał, a białych ludzi nigdzie nie widać. Zaszliśmy kompletnie w inne miejsce (choć po prawidłowym chińskim adresie), gdzie podjechał pod nas życzliwy gospodarz. Generalnie już wcześniej zauważyliśmy, że tamtejsi ludzie nie ogarniają mapy świata - pokazanie nawet Europy nic nie daje i trzeba dodać, że to jest nad Afryką. Nasz gospodarz przed naszym przyjazdem również nie wiedział o istnieniu takiego kraju jak Polska, jednak specjalnie dla nas się przygotował i w samochodzie usłyszeliśmy rozgrzewające serce „Szła dzieweczka do laseczka” :D
Nocowaliśmy w bardzo brzydkiej dzielnicy, która kontrastowała z wykończeniem mieszkania, w którym mieliśmy przyjemność spać. Po całym pobycie w Huashan stwierdziliśmy, że nasi gospodarze nie ogarniają chyba idei Airbnb, ponieważ zostaliśmy przyjęci jak na CS. Zabrano nas na kolację, gdzie każdy z nas miał wielką michę makaronu, wspólne przystawki zabierano, przynoszono, a były ich ponad 10! Ad extrenum - mówiąc kolokwialnie „nażarliśmy się jak świnie”, a nie zjedliśmy nawet połowy tego co nam przyniesiono. Gospodarz upierał się, że on chce za wszystko zapłacić (więcej niż cena noclegu), ale nie daliśmy za wygraną i za 5 osób, gdzie najadło by się tych osób 10, zapłaciliśmy takie sobie, 60 złotych. Uwierzcie, że cieszyliśmy się tak jakbyśmy otrzymali samochód od bezdomnego. Na drugi dzień z samego rana mieliśmy podwózkę pod góry i tak samo po naszym trekkingu. Na każdym kroku czuliśmy ogromną serdeczność i starania, byśmy zostali ugoszczeni jak najlepiej :)


546.jpg


552.jpg


572.jpg


571.jpg


556.jpg


558.jpg


607.jpg


IMG_20180204_104808.jpg



Co do miasta Huashan, to należy uważać z jakich stacji odjeżdża pociąg. Jako, że północna stacja znajduje się w pobliży cywilizacji, to ta druga leży już nieco dalej. Nie mam pojęcia czy jeździ tam jakiś transport publiczny, ale my samochodem jechaliśmy tam ponad 20 min dość osobliwymi drogami, dlatego należy się upewnić dużo wcześniej jak się tam dostać, żeby przypadkiem nie spóźnić się na pociąg.


Screenshot_5.jpg



„Plank road in the sky”


Huashan Hiking Map.jpg



Jeżeli na górę Huashan chcecie wejść schodami w liczbie 9000, czasem niemalże pionowymi, to musicie iść środkową trasą, przy YuQuan Temple (nie ma tam kolejki liniowej). Bilet dla studentów kosztował 90 CNY. Na North Peak weszliśmy w 3h, na wyższe szczyty, które są blisko siebie w następne 2h, a łącznie po 9h byliśmy już z powrotem na dole. Jednak obiektywnie muszę stwierdzić, że jesteśmy młodzi i sprawni. Tyle z przydatnych informacji, a jak było na górze? Nietuzinkowo! Niestety, w negatywnym tego słowa znaczeniu…
Gdy obudziliśmy się z samego rano i zobaczyliśmy, że za oknem pada, to posmutniały nam miny. Jednak w czasie podwózki samochodem pogoda się polepszyła, słoneczko wyszło zza chmur. Dziarskim krokiem ruszyliśmy do góry. Po kilku dziarskich krokach musieliśmy już się rozebrać, po kilkunastu byliśmy mokrzy jak w saunie. 35 stopni + ogromna wilgotność powietrza robiły robotę. Schody zaczęły się robić coraz bardziej pionowe, a ze względu na warunki, droga do góry była najbardziej intensywnym podejściem w moim krótkim życiu. Humory dopisywały, nie mogliśmy się doczekać kiedy wejdziemy najpierw na pionowe schody, później na sławetną ścieżkę.


573.jpg


577.jpg


IMG_20170905_073515.jpg


574.jpg



Dodaj Komentarz

Komentarze (26)

marcino123 26 stycznia 2018 13:56 Odpowiedz
no, to jadę z Wami :)pisz dalej.
brzemia 26 stycznia 2018 14:08 Odpowiedz
Zapowiada sie ciekawie!Wysłane z taptaka.
pabloo 26 stycznia 2018 14:22 Odpowiedz
Z chęcią przeczytam resztę. ;) Sam mam pomysł na podobną wycieczkę.
makdeb 26 stycznia 2018 14:40 Odpowiedz
Ja również będę czytał, w końcu kiedyś chciałbym pokonać taką trasę!
gecko 26 stycznia 2018 14:56 Odpowiedz
moje wciąż niespełnione marzenie! :D czekam na dalszy ciąg :)
cccc 27 stycznia 2018 08:19 Odpowiedz
Ciekawa relacja i fajnie sie czyta. :) Ja przejechalem odwrotna trase, a zaczalem w Szanghaju, aby bylo ciekawiej. Powracaja wspomnienia, czekam na CD i pozdrawiam.
martinuss 27 stycznia 2018 15:15 Odpowiedz
Fajna relacje :) Mam dodatkowe pytania; 1. W pociągu można za produkty płacić kartą? (Wagon restauracyjny i obsługa ''pokładowa'') 2. Jest zasięg GSM podczas całej podróży pociągiem? 3. Ile płaciliście za osobę na pociąg? :) 4. Bilety przesyłają do domu na polski adres czy trzeba jakoś odebrać na dworcu?
martinuss 27 stycznia 2018 15:15 Odpowiedz
Fajna relacje :) Mam dodatkowe pytania; 1. W pociągu można za produkty płacić kartą? (Wagon restauracyjny i obsługa ''pokładowa'') 2. Jest zasięg GSM podczas całej podróży pociągiem? 3. Ile płaciliście za osobę na pociąg? :) 4. Bilety przesyłają do domu na polski adres czy trzeba jakoś odebrać na dworcu?
radzio666 28 stycznia 2018 02:22 Odpowiedz
Martinuss napisał:2. Jest zasięg GSM podczas całej podróży pociągiem?a jak nie ma podczas calej podrozy to sie nie wybierzesz ?? :?
nenyan 3 lutego 2018 17:09 Odpowiedz
@Pietrucha fantastyczna podróż, jedna z "top" na mojej podróżniczej "bucket list". Z niecierpliwością czekam na Chiny! :)
nenyan 4 lutego 2018 12:14 Odpowiedz
Fantastyczne te Chiny w Twoim opisie :D Cały czas się śmiałam czytając! Sama się tam wybieram jesienią i mam nadzieję, że właśnie takich Chin uda nam się doświadczyć. Trochę mnie tylko zaskoczyłeś tym smogiem... Myślałam, że we wrześniu można jeszcze liczyć na czyste powietrze, a armagedon zaczyna się dopiero z końcem listopada... Buu :(
szymek36 5 lutego 2018 11:31 Odpowiedz
Relacja bardzo mi bliska, ze wzgledu na czesc Chinska. Smialem sie widzac zdjecie hotelu z odwrocona nazwa, sam obok niego przechodzilem i rowniez zwrocil moja uwage :) dobra relacja i dobrej jakosci zdjecia. Pozdrawiam!
szymek36 5 lutego 2018 11:31 Odpowiedz
Relacja bardzo mi bliska, ze wzgledu na czesc Chinska. Smialem sie widzac zdjecie hotelu z odwrocona nazwa, sam obok niego przechodzilem i rowniez zwrocil moja uwage :) dobra relacja i dobrej jakosci zdjecia. Pozdrawiam!
nenyan 5 lutego 2018 16:37 Odpowiedz
@Pietrucha co do Huashan, to jak znam życie - karma do mnie wróci i będę mieć podobne warunki pogodowe :D ale przynajmniej na górze Tianmen miałeś wprost idealną pogodę! a gdzie fotki z konsumpcji pająka, ja się pytam? photo or didn't happen! :P
kardasz 6 lutego 2018 00:51 Odpowiedz
Zdecydowanie jedna z najlepszych relacji, które czytałem - i to nie tylko ze względu na ciekawość trasy, ale dzięki lekkiemu pióru. "Wszędzie ludzie siedzą i stoją. Są mali, więc czasem stoją na tym na czym się siedzi" - złoto!
kornel 6 lutego 2018 15:32 Odpowiedz
Transsibem jechałem trzykrotnie. Cytat z moich zapisków nt. podróżowania trannsibem: "Nasz sąsiad mówi, że pierwszy dzień to rozrywka, drugi - nuda, trzeci - męczarnia, a w czwarty można zwariować... " Relacje tu: http://kornel.travel.pl/mongolia.htm http://kornel.travel.pl/chiny.htm
kornel 6 lutego 2018 15:32 Odpowiedz
Transsibem jechałem trzykrotnie.Cytat z moich zapisków nt. podróżowania trannsibem:"Nasz sąsiad mówi, że pierwszy dzień to rozrywka, drugi - nuda, trzeci - męczarnia, a w czwarty można zwariować... "
nenyan 8 lutego 2018 14:08 Odpowiedz
@Pietrucha dzięki za świetną relację! Bardzo mi przypadł do gustu Twój sposób narracji i - z racji zbliżającego się wyjazdu - szczególnie część o Chinach czytałam chłonąc każdy detal (i śmiejąc się do ekranu ;)) Pewnie się jeszcze do Ciebie odezwę z technicznymi pytaniami dot. przetrwania w Państwie Środka, jak już będę wiedziała... o co dokładnie pytać ;)
macio106 24 lutego 2018 10:42 Odpowiedz
Świetna relacja chłopaki! Gratuluje wyprawy życia! ;)
grimek91 19 lutego 2019 17:11 Odpowiedz
Świetna wyprawa i świetna relacja! No i chyba najlepsza z tych co do tej pory czytałem ;)Zainspirowałem się całym pomysłem do tego stopnia, że zaczynam dziewczynę namawiać na taką wyprawę :)Niestety jestem osobą która woli wszystko mieć dokładnie zaplanowane, więc spontan może się nie udać ;/
pietrucha 26 lutego 2019 22:29 Odpowiedz
Dzięki :) wiem jak to jest, że ze strachem nieco spogląda się na te kraje na drugim końcu świata, ale jak będę tam drugi raz to nie będę nic tak dokładnie planował :)
benjamin 27 lutego 2019 09:22 Odpowiedz
Swietna relacja! Zdjęcie z paprykarzem- the best :)Lekkie piuro, poczucie humoru które mi odpowiada.Co studiujesz??
miriam 27 lutego 2019 09:22 Odpowiedz
benjamin napisał:Lekkie piuro, poczucie humoru które mi odpowiada.Co studiujesz??Obstawiam piórologię ;)
benjamin 27 lutego 2019 09:29 Odpowiedz
poprawione :)
pietrucha 27 lutego 2019 19:27 Odpowiedz
A co, chcesz się umówić? Nie, dzięki, mam już dziewczynę :D Inżynierię bezpieczeństwa.
ciachu25 27 lutego 2019 19:33 Odpowiedz
PAPRYKARZ RULES!!!Pzdr, Art.